3. Nie­dzie­la Pasyj­na – kaza­nie pro­bosz­cza, ks. Toma­sza Sta­wia­ka

Dro­dzy Wier­ni,

Odpo­wia­da­jąc na apel Władz nasze­go kra­ju i proś­bę Bisku­pa Kościo­ła, a tak­że w tro­sce o każ­dą i każ­de­go z nas, posta­no­wi­li­śmy, że nasze nie­dziel­ne nabo­żeń­stwo w Koście­le Poko­ju nie odbę­dzie się. Peł­ni tro­ski i odpo­wie­dzial­no­ści pro­si­my: Jeśli nie musi­cie, pozo­stań­cie w domu! dla wszyst­kich prze­peł­nio­nych potrze­bą szcze­gól­nej, indy­wi­du­al­nej modli­twy, kościół będzie otwar­ty o godz. 11:00.

Poni­żej dołą­cza­my nie­dziel­ne roz­wa­ża­nie pro­bosz­cza, ks. Toma­sza Sta­wia­ka i peł­ni nadziei woła­my:

Do rychłe­go zoba­cze­nia.

Rada Para­fial­na Para­fii Ewan­ge­lic­kiej przy Koście­le Poko­ju

 

Tekst kaza­nia: 

3. nie­dzie­la cza­sy pasyj­ne­go AD 2020

1P 1, 18–19

wie­dząc, że nie rze­cza­mi zni­ko­my­mi, sre­brem albo zło­tem, zosta­li­ście wyku­pie­ni z mar­ne­go postę­po­wa­nia wasze­go, przez ojców wam prze­ka­za­ne­go, lecz dro­gą krwią Chry­stu­sa jako baran­ka nie­win­ne­go i nie­ska­la­ne­go”

Moi dro­dzy,

nie dane nam jest spo­tkać się dziś ze sobą. Mając w powa­dze chrze­ści­jań­ską odpo­wie­dzial­ność za wszyst­ko co nam powie­rzo­ne, nie orga­ni­zu­je­my nie­dziel­ne­go nabo­żeń­stwa. Nie wie­my dziś, ile cza­su trwać będzie taka sytu­acja, w któ­rej może­my i powin­ni­śmy kon­tak­to­wać się ze sobą tyl­ko na odle­głość.

Nie raz i nie dwa, odnaj­dy­wa­li­śmy w Bożym Sło­wie wska­zów­ki, do szczę­śliw­sze­go, peł­niej­sze­go, wol­ne­go od lęku i bar­dziej świa­do­me­go życia. I sku­pia­jąc swe myśli na powyż­szym biblij­nym frag­men­cie, chce się nam zapy­tać, czy to sło­wo jest rze­czy­wi­ście do nas, do ludzi XXI wie­ku? Prze­cież jeste­śmy świa­do­mi, wol­ni, nie­za­leż­ni, samo­dziel­ni, a tu czy­ta­my, że zosta­li­śmy wyku­pie­ni z mar­ne­go postę­po­wa­nia. O co cho­dzi?

Jako ludzie, w bar­dziej, lub mniej ukry­ty spo­sób, zaję­li­śmy miej­sce Boga w świe­cie. To pra­sta­re ludz­kie pra­gnie­nie, zapi­sa­ne na pierw­szych stro­nach Biblii będzie­cie jak Bóg, sta­ło się prze­kleń­stwem czło­wie­ka. W swo­im pano­wa­niu nad świa­tem, demo­lu­je­my śro­do­wi­sko natu­ral­ne, nie­mal wszyst­ko pod­po­rząd­ko­wu­je­my zysko­wi, pro­duk­cji i znów zysko­wi. Czy­ni­my też wie­le wspa­nia­łych wyna­laz­ków, odkryć, lata­my w kosmos, stwo­rzy­li­śmy broń, któ­rą mogli­by­śmy uni­ce­stwić całą pla­ne­tę, a zabi­ja nas wirus, któ­re­go by dostrzec, trze­ba skom­pli­ko­wa­nych mikro­sko­pów. W sile ludz­kie­go two­rze­nia, fra­za wypo­wia­da­na ostat­nio przez wło­skich leka­rzy bar­dzo czę­sto brzmi: Teraz już wszyst­ko w rękach Boga…

To jak to jest z tą naszą mocą? Jeste­śmy tak potęż­ni jak wte­dy, gdy leci­my w kosmos, czy tak sła­bi, gdy w domach ukry­wa­my się przed pan­de­mią? Czy rze­czy­wi­ście nasza nie­za­leż­ność jest abso­lut­na, czy jed­nak nie­zmien­nie trwa­my w nie­wo­li prze­mi­ja­nia i śmier­ci, co jako chrze­ści­ja­nie nazwie­my nie­wo­lą grze­chu. A jed­nak Biblia mówi nam dziś, że w tej nie­wo­li nie pozo­sta­nie­my, że jeste­śmy z niej wyku­pie­ni…

O co tu cho­dzi zapy­ta­my? Oto ten kazal­ny tekst poja­wia się w samym środ­ku cza­sy pasyj­ne­go. W Wiel­ki Pią­tek, pod krzy­żem, wspo­mni­my naj­więk­szy para­doks w histo­rii świa­ta. I dziś to Sło­wo kie­ru­je nas pod krzyż Jezu­sa. Od cza­su pierw­szych ludzi, wybie­ra­my pod­da­ni swej natu­rze wbrew Bogu, a na rzecz miło­ści samych sie­bie. Jeśli uczci­wie popa­trzy­my wokół i do przo­du, to bar­dzo czę­sto widzi­my obok strach, a przed sobą prze­mi­ja­nie i śmierć. I war­to pytać, czy rze­czy­wi­ście to wszyst­ko, co przy­go­to­wa­ne jest dla czło­wie­ka? Choć pierw­si ludzie wybra­li źle i cią­gnie się to tak­że za nami, to wca­le nie roz­wią­za­ło pro­ble­mu ludz­kiej wol­no­ści i ludz­kich wybo­rów.

I tu wkra­cza Bóg, w jakie­go wie­rzy­my. Sam sie­bie sta­wia przed dyle­ma­tem wybo­ru. A gdy­bym sam. Gdy­bym sam stał się czło­wie­kiem? Gdy­bym też doświad­czył czło­wie­czeń­stwa? Gdy­bym jako byt kom­plet­nie róż­ny od czło­wie­ka zro­zu­miał, co zna­czy czło­wie­kiem być?

I to się sta­ło! Bóg uro­dził się w świe­cie, tu żył i tu umarł. Jak czło­wiek. Na czym więc pole­ga odku­pie­nie, któ­re­go według Sło­wa potrze­bu­je­my? Na tym, że od cza­su krzy­ża, moż­li­wa jest też dro­ga powrot­na, że z Bożej łaski, przez wia­rę, Bóg doko­nu­je dla ludzi nie­moż­li­we­go. Życie na nowo sta­je się moim udzia­łem. Bóg nie gwał­cąc ludz­kiej wol­no­ści tego doko­nu­je, zosta­wia­jąc nam nadzie­ję, posze­rza­jąc nasz hory­zont poza śmierć i trum­nę!

Zwy­cię­stwo życia, zwy­cię­stwo nadziei. Pra­gnie­nie i cel chrze­ści­jań­skiej wia­ry, tak bar­dzo zapo­mnia­ne w nowo­cze­snym świe­cie peł­nym kul­tu sil­nych, zdro­wych i mło­dych. Kie­dyś usły­sza­łem, że głu­pi jestem, wie­rząc w cokol­wiek po. Ale zasta­na­wiam się, co jest więk­szą głu­po­tą i naiw­no­ścią, wia­ra w nie­udo­wad­nia­ne i nie­wi­dzial­ne, czy śle­po­ta, któ­ra nie widzi prze­mi­ja­nia, sta­ro­ści i śmier­ci?

Chy­ba moż­na już zro­zu­mieć, co myśli ap. Piotr, gdy pisze o mar­nym naszym postę­po­wa­niu z któ­re­go musie­li­śmy zostać wyku­pie­ni.

ks. Tomasz Sta­wiak