Kolejny raz, pozbawieni możliwości wspólnego przeżywania nabożeństwa, przekazujemy w formie elektronicznej słowa proboszcza kościoła Pokoju w Jaworze, ks. Tomasza Stawiaka, na przypadającą jutro Niedzielę Palmową.
Życzymy dobrej lektury i Bożego błogosławieństwa w rozpoczynającym się Wielkim Tygodniu.
Niedziela Palmowa AD 2020
To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy swoje ku niebu, rzekł: Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie. Ew. Jana 17,1
Jezus wypowiada te słowa będąc już po wielkim wjeździe do Jerozolimy, który charakteryzuje Palmową Niedzielę. Jest już po wypełnieniu się przepowiedni Starego Testamentu o królu, który wjedzie na ośle. Nastał wieczór tego dnia, zgiełk minął i do Jezusa dociera powoli, że oto tuż, tuż do tego co nieuniknione, do tego co nastąpić musi. Widzimy modlącego się Zbawiciela pełnego przejęcia, człowieka, do którego zakrada się lęk…
Przez cały pasyjny czas, od popielcowej środy, towarzyszymy Mu w tej drodze ku górze Golgota, a dziś spotykamy się z nim na modlitwie. I rozpoczyna się ta modlitwa znacząco:
Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie.
Przejmująca chwila. Przecież przed chwilą, ten człowiek był postacią dnia, tak po ludzku był spełniony. Przecież tyle dni głosił i nauczał. Przez tą krótką chwilę wjazdu do Jerozolimy, mogło się wydawać, że się udało, że pójdą za nim, że są gotowi zmienić myślenie, że misja jest spełniona. Pełen sukces?
Jezus wie, że to nieprawda, że tłum jest kłamstwem, omamem, że dziś krzyczy hosanna, a jutro krzyknie: ukrzyżuj! Jezus wie, że poznawanie go, zaufanie mu, zmiana życia i sposobu myślenia, nie odbywa się masowo. Wie, że przechodzenie na drugą stronę, to delikatne, pojedyncze i niepowtarzalne przeżycie konkretnego człowieka. Dlatego nie daje się nabrać na krzyk tłumu i królewski wjazd do Jerozolimy. Dlatego mówi: Ojcze! Nadeszła godzina
W tej arcykapłańskiej modlitwie, Jezus jest pośrednikiem, jednym z nas. W tej przejmującej modlitwie jest tyle ludzkich odruchów, że nie można mieć wątpliwości. Oto Bóg, który jest prawdziwym człowiekiem. Pełnia Jezusowego człowieczeństwa ukaże się ludziom za kilka dni, w momencie śmierci Mistrza z Nazaret na krzyżu, ale już dziś, w tej modlitwie, znajdujemy wstęp, pełną egzystencjalnego napięcia uwerturę do tego co stanie za kilka dni.
Jezus po zaznaczeniu, że rozumie co stanie się niebawem, modli się dalej:
Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata(…) Teraz poznali, że wszystko, co mi dałeś, od ciebie pochodzi…
Jezus mówi: Boże zrobiłem co mogłem, przywróciłem im wolność, oto mają moje słowa i teraz już Boże będziesz im zawsze bliski. W Chrystusie stałeś się jednym z nich.
Ktoś powie: ale jak to? Jezus mówi do samego siebie? To nie tak. Bóg ograniczył sam siebie przyjmując postać człowieka i by człowiekiem stać się w pełni i w pełni człowieka zrozumieć, musi Jezusie być w pełni człowiekiem, nie przestając na moment być Bogiem. Cudowna chrześcijańska tajemnica o dwóch niezmieszanych ze sobą sprzecznościach: człowieku i Bogu. Stworzycielu i stworzeniu. Ta tajemnica niesie wielkie teologiczne konsekwencje. Jak Jezus staje się człowiekiem, nie przestając być Bogiem, tak w sakramencie ołtarza, komunii św., spożywamy chleb i wino, które jednocześnie SĄ ciałem i krwią Zbawiciela.
I tak też my choć niezmiennie grzeszni, to jednak święci i usprawiedliwieni, podlegli grzechowi, ale z niewoli jego uwolnieni.
Wchodząc w Wielki Tydzień dotykamy tajemnic tak wielkich, ale przecież tak ważnych i ciekawych, że można się nimi zachwycić.
Pytanie przed nami dziś jedno. Czy nam się chce? Czy nas stać, by w tym szczególnym tygodniu stanąć i przyjrzeć się Tajemnicy, która może nas porwać w nieznane. A może cała ta otaczająca nas historia epidemii, o której myślimy coraz częściej, że jest złym snem, że się nie dzieje. Może właśnie jest przyczynkiem do poddania Tajemnicy Wielkiego Tygodnia, w który wchodzimy. Bo czeka nas ciemna noc zdrady Wielkiego Czwartku, złowrogi krzyk samotności i ciemność śmierci Wielkiego Piątku, przejmująca cisza Wielkiej Soboty i cudowna muzyka Wielkanocnego poranka, która ogłosi zwycięstwo życia.
Zaraz, zaraz. Czy to nie mogłoby być o każdym z nas?
Jeśli nam się chce, to zapinajmy pasy swojego życia i dajmy się porwać tej cudownej Tajemnicy Boga, który jest z nami. Nawet wtedy, gdy tak jak dziś boimy się i przeraża nas niepewność jutra.